Archiwum kwiecień 2003


kwi 08 2003 Lanie wody:)
Komentarze: 3

7.04.2003.

Minął rok, od kiedy ostatnio pisałam....ROK!

Tak wiele się zmieniło, jestem szczęśliwa! Jestem zakochana! Nie sadziłam ,że mnie to tez dopadnie, i to tak bardzo. Tyle się zmieniło w moim życiu. Kiedy patrzę z perspektywy czasu, na moje zapiski, nie tylko te zaraz po przeprowadzce do Krakowa ale również na te z Norwegii, to sama nie wierze,że tamta osoba to ja. Tamte  są dla mnie zamknięte. Bardzo żałuje ,że nie opisywałam moich przeżyć jak po raz pierwszy poszłam do agencji modelek, jak mnie wykiwali w pierwszej i co się dzieje teraz...no właśnie a co się dzieje?hm...powoli jakos tam leci,ciagle walcze z wagą(nie nadwagą)ale za bardzo lubie słodycze żeby się katować ;)

 Jestem szczęśliwa, prawie nie mam zmartwień(ostatni troche było ale już się uporałam:) ), ewentualnie jakieś drobne kłopoty w szkole ale to nie jest istotne bo jak zwykle szybko miną. Nie wiem kiedy nastąpił przełom w moim życiu, i kiedy przestałam być zagubioną wystraszona małolatą. Wydaje mi się ze wtedy kiedy wrociłama z wakacji a potem kiedy poszłam na pierwsza imprezę do Michała, poznałam normalnych fajnych ludzi, których interesowało co miałam do powiedzenia, potem była jeszcze jedna impreza u niego a potem osiemnastka u dziewczyn jego klasy tam właśnie Poznałam Pawła:) bardzo mi się spodobał i zaczęłam z nim rozmawiać, okazało się ,że ma wiele do powiedzenia, student inteligentny sympatyczny, opowiadał o swoim pobycie na wakacjach w Norwegii, to był mój punkt zaczepienia, opowiadał o jakich sztukach walki, a ze byłam bardzo zainteresowana, to mnie zaprosił na trening, no i wpadłam! Krótko mówiąc, zainteresowanie Pawłem minęło po dwoch spotkaniach, pękło jak bańka mydlana, za to pojawiło się wiele innych ciekawszych obiektów:) a najciekawszym okazała się Sama Capoeira, to ja pokochałam najbardziej, ta sztuka walki naprawdę mnie wciągnęła! Poznałam tam wielu ciekawych ludzi i baaardzo mnie to cieszy. Poza tym zaczęłam sobie trochę pracować jako konsultantka AVONu chociaż nie mam hopla na punkcie kosmetyków, to i tak zawsze jakieś grosze wpadną, no i oczywiście jest jeszcze moja praca dorywcza z wizytówkami, które jest nawet opłacalna pod warunkiem ze chce mi się ruszyć tyłek i pochodzić po firmach, niestety ostatnio nie mam weny ;p .Ku8rcze strasznie żałuję ze nie pisałam wcześniej pamiętnika, teraz musze wracać tak wiele wstecz.

Chyba jednak zrezygnuje i będę pisała o ty co jest ...no właśnie a co jest?

Jest na pewno miłość, i tęsknota, bo moje Słoneczko mieszka 350km ode mnie ale ja ciągle żyję nadzieja że wszystko pójdzie zgodnie z planem i za rok się przeprowadzi do kraka.

Jak na razie to baaardzo bym chciała żeby przyjechał chociaż na jeden dzień...Już mieliśmy w piątek plany ze przyjedzie, ale rano wysłał sms ze nie da rady, później mi tłumaczył dlaczego nie mógł itd. Ale najbardziej denerwuje mnie to ze ja nawet nie potrafię być na niego zła to już jest chore. Mam nadzieje ze to minie, co nie oznacza ze chciałabym sie na niego gniewać:/ ale się motam...no właśnie taka zakręcona jestem

Zadaje sobie wciąż pytanie czego ja właściwie oczekuje od tego bloga. Mam nadzieję że uda mi się nie pisać pod publikę....jak na razie ten pamiętnik to mój debiut i zastanawiam się czy to jest to czego szukam być może będzie mi łatwiej zrozumieć siebie, kiedy ktoś będzie mógł ocenić moje życie...które jest jak dla mnie ciekawe. Myślę ze gdyby mój Misiaczek nie zaczął pisać bloga  na swojej stronie to ja tez bym się nie zmobilizowała ale jak na razie nie będę mu się chwaliła ze piszę...jeszcze nie jestem na to gotowa. Poza tym nie może wiedzieć o wszystkim, jak na przykład o tym ze spotykam się z Piotrkiem...Nie chcę żeby był o niego zazdrosny, bo nie ma powodów.a to wystko dlatego,ze ja tak bardzo potrzebuje aby ktoś był przy mnie, a piotrek jest zawsze kiedy tego potrzebuję...natomiast Misiu , no cóż...on jest daleko, i mamy tylko telefon na którym nieustannie wisimy, nawet nie chce myśleć o rachunq :(

Tak sobie myślę że nie wyobrażam sobie życia bez flirtowania, to jest na serio extra, tak na prawdę to prawie nie mam koleżanek, ale za to mam tłumy  qmpli, na dodatek fajnie mi się z nimi świruje, no może z wyjątkiem kilku, ale to tylko kwestia czasu...Bawi mnie to,i się nie nudzę a dopóki nikogo ni krzywdzę jest okay. Teraz tylko martwię się o Piotrka, nie chcę go zranić...musze jeszcze o tym pomyśleć jak wybrnąć z tej sytuacji żeby wszyscy byli szczęśliwi.On powiedział,że poczeka na mnie aż sobie wszystko poukładam, tylko ze ja już wiem czego chce ale nie mam serca mu o tym powiedzieć.

 Jak na razie to jedyna osoba w stosunku do ktorej jestm w 100% szczera to jestem ja sama. No i pamiętnik...A wobec Misia ?Hm...jestem szczersza niż wobec jakiegokolwiek faceta do tej pory,i jeszcze go nie okłamałam ani razu, [po prostu nie zawsze jest sens mówić mu o wszystkim, nie chce aby umierał z zazdrości przez to ze spotykam się, oglągam filmy i siedze z mojimi qmplami. Ja wiem ze chyba bym uamarła gdybym wiedziała ze on przesiaduje z jakimiś laskami:/ i to nnie jest kwestia zaufania, bo zaufanie może być..i zazdrość rownoczesnie, tak jest przynajm,niej u mnie.

.tak własnie sobie mysle ze to genialny pomysł żeby opublikowac to co piszę, bo nawet jeśli tylko jedna osoba się wypowie to i tak będzie to dla mnie wiele...a więc czas zacząć...wstęp już jest, tylko wstęp do czego?...chyba do mojego nowego życia...w nowym mieszkaniu, bez mamy która jest z granica a ja sobie doskonale bez niej radzę, mimo ze na początku mi jej brakowało i nadal tesknie, z moimi nowymi znajomymi, z nowym światopoglądem...bardzo optymistycznym i z moja MIŁOŚCIĄ!

 

8 kwietnia 2003

„Zawsze ilekroć człowiek się śmieje, przedłuża swoje życie.”

 

 

Wczoraj chyba sporo sobie je przedłużyłam:) Byłam u Ani bo kupiłam perfumki dla jej faceta, kocham męskie zapachy:) Siedziałam sobie u niej i uśmiałyśmy się jak nigdyJ oczywiście z rzeczy wcale nie śmiesznych, hihi. Wieczorkiem rozmawiałam z Misiem...Może jutro przyjedzie ale już się nie napalam tak jak ostatnio. Musze się trochę zdystansować, bo musze się trochę skupić na moim dotychczasowym życiu, nie mogę żyć ciągle jego obietnicami i tęsknotą.

Siedza teraz przykompie i przysypiam,bo musiałam dziesiaj raniutko wstac żeby zawieźć babcię na pociąg...mama przyjeżdża pod koniec tygodnia a wiec mam chte wolna:) zastanawiałam się nad impreza ale doszłam do wniosku ,że mi się nie chce.Diwne, ostatnio wogole nie chce mi się imprezowac...buhaha chyba się starzeje:P

Kurcze ta pogoda mnie wykancza...zimno mokro i ponuro. Dobrze ze dziś tylko 3 lekcje(wyjatkowo) wroce o 16do domu i pójde spać, a potem mały maratonik filmowy:) ach..jak mi niewiele do szczescia potrzeba...

"Dwoch ludzi wygladalo przez wiezienne kraty,jeden widzial bloto,drugi widzial gwiazdy"...

 

ach , jakie piękne te gwiazdy:)...

 

 

santi : :